sobota, 25 września 2010

Małgorzata Gutowska-Adamczyk - spotkanie autorskie



Kilka dni temu byłam na spotkaniu autorskim z panią Małgorzatą Gutowską-Adamczyk. Spotkanie skierowane było do nauczycieli bibliotekarzy, a więc salę obwarowały czytelniczki bibliotekarki, znawczynie i nie znawczynie książek autorki. Tematem przewodnim rozważań autorki miały być książki bestsellery. Spodziewałam się więc, że uzupełnię swoją wiedzę o tytuły, o które koniecznie muszę uzupełnić bibliotekę, ale rozczarowałam się. Pani Gutowska zadała kilka pytań, a odbiorcy nie bardzo chcieli uczestniczyć w dyskusji. Autorka odsłaniała więc swoje opinie o bardzo znanych książkach bestsellerach (Zmierzch, Samotność w sieci, Dom nad rozlewiskiem) i ograniczyła się do ich bezwzględnej krytyki. Krytykowała i język i historie przedstawione w książkach. Zarzucała autorom nieznajomość psychiki ludzkiej i tworzenie nieprawdziwych wydarzeń, które powodują, że czytelnik zostaje okłamywany przez autora. W swoich wypowiedziach używała też wulgaryzmów. Czy miało to być zabawne, miało dodać pikanterii? Moim zdaniem to mało profesjonalne. Gdzie umiejętność stosowania krytyki pozytywnej, gdzie umiejętność dostrzegania, że rolą literatury jest dać czytelnikowi przyjemność płynącą z czytania? Oczywiście autorka ma prawo do pisania historii wyłącznie prawdziwych, ma prawo krytykować, ale mimo to byłam po spotkaniu zniesmaczona. I tak będę dyskutować z młodzieżą o Zmierzchu, jeśli tylko będą chcieli, ale i przeczytam kolejną część jej Cukierni pod Amorem. O tej książce pisałam już kiedyś. Tu podziwiam panią Gutowską za czytanie prawdziwych dawnych pamiętników i adaptację przeczytanych historii w trylogii, która przy okazji była dodatkowo umiejętnie reklamowana na spotkaniu. I przyznaję, że lubię jej książki, a zwłaszcza pokoleniowe "Niebieskie nitki" i nagrodzoną "13 Poprzeczna". Zastanawiam się jednak dalej, dlaczego pisarka w pośpiechu opuszczając nasze grono, powiedziała "Teraz idę do moich prawdziwych czytelników.". A my to niby kto? Panie od podawania książek? No tak. Myśl, że jeszcze czwarte spotkanie w ciągu dnia jest zaplanowane wyjaśnia wszystko.

Brak komentarzy: