wtorek, 28 grudnia 2010

Ręka Fatimy.Ildefonso Falcones


Czytam przygodowo-historyczną powieść "Ręka Fatimy" hiszpańskiego autora. Książka jest wyzwaniem, bo liczy aż 1000 stron. Jestem już na dwusetnej stronie, ale niewiele się dzieje. Liczę jednak na to, że wytrwam dalej w czytaniu, bo lektura ma dobre recenzje, a ja lubię powieści historyczne i przygodowe. Jak na razie mamy dość ciekawego młodego bohatera, który ciągle podejmuje trudne wybory, decyzje. Jest biednym, ale odważnym chłopcem, któremu nieco sprzyja szczęście. Mimo nędzy i rodziny, która uważa go za innowiercę chłopiec nie poddaje się. W książce mamy dużo krwawych opisów walk muzułmanów z chrześcijanami. Są naprawdę drastyczne i chyba oddają prawdę o historii Hiszpanii. Mamy tam bogactwo bohaterów różnych narodowości oraz wiele trudnych słów do wypowiedzenia z języka arabskiego. Nie zrażając się objętością czytam więc dalej.

czwartek, 23 grudnia 2010

Marry Christmas!



I wish all Marry Christmas and Happy New Year 2011! I wish love, peace and all the best!!! And time for reading books too!:)

czwartek, 16 grudnia 2010

Świątecznie!

Choroba, bezgłos i siedzenie w domu pozwalają na poświęcenie się temu, na co zwykle brak czasu. Dopracowałam więc kilka dekoracji, urozmaiciłam i prezenty gotowe. Może komuś spodobają się zimowo-tropikalne choinki lub kropkowana bombka? Ikonka już ma właściciela.





niedziela, 12 grudnia 2010

W grudniowej kolejce do czytania.


Po zabawach ze scrapbooking pora powrócić do czytania. Mam nadzieję, że książki przypadną mi do gustu tym bardziej, że jedna z nich to prezent urodzinowy. Muszę przyznać się, że baaaaaaardzo dawno nie dostałam książki. Tym razem marzenie spełniło się. Musiałam jednak zamienić książkę, którą dostałam, bo już taki tytuł posiadałam w swojej biblioteczce. Nie byłam na tyle odważna, aby powiedzieć o tym ofiarodawcy. Dobrze, że udało się je zamienić. Teraz mam więc kolejną książkę, której akcja rozgrywa się w mojej ulubionej Barcelonie. Zobaczymy czy warto było błagać księgarza o zamianę książek. Chyba to tylko w Polsce takie trudne.

Decoupage i filcowanie.












Do wystroju świątecznego doszło kilka bombek oraz choineczki i świąteczne pudełeczko. Liczę na to, że będą miłym prezentem dla bliskich mi osób. Dwie z nich kupiłam na wyprzedaży. Gdyby komuś z Was spodobały się to chętnie wykonam je i dla Was.Podobają się?

Kartki świąteczne.





Oto efekty mojej pracy. Kilka wieczorów i powstały świąteczne karteczki. Mam nadzieję, że zimowe tonacje bieli, niebieskiego odpowiadają Wam. Inne pocztówki utrzymane są w modnym obecnie klimacie czerwono-białym. Mnie kojarzy się nie tylko ze św. Mikołajem, ale też Skandynawią i Alaską. A może ktoś chciałby kupić taką karteczkę i wysłać bliskiej osobie? Piszcie.Mam jeszcze małą niespodziankę. Chętnie prześlę zestaw 2 kartek osobie, która wygra mój konkurs. Co należy zrobić?
- Napisać komentarz po obejrzeniu kartek
- Zamieścić logo mojego bloga na swoim lub dopisać się do obserwatorów (byłoby mi miło, gdybyś nim był)
- Odpowiedzieć na pytanie : Kto i kiedy we Włoszech przynosi prezenty zamiast św. Mikołaja?
Na odpowiedzi czekam do 19 grudnia 2010
Zapraszam do zabawy!

piątek, 26 listopada 2010

Jasiek Mela


25 listopada byłam na spotkaniu z Jaśkiem Melą. Już przeczytałam jego książkę. Ma ona charakter biograficzny, ale nade wszystko wzrusza i uczy, jak spełniać marzenia mimo przeciwności losu i jak dążyć do celu. Wśród wesołych zdjęć i kartek książki jak z zeszytu w kratkę pisze Jasiek, uroczy młodzieniec, doświadczony przez życie człowiek, który emanuje entuzjazmem. Jego uśmiech sprawia, że ma się ochotę rzucić wszystko i iść za głosem serca w siną dal spełniać swoje plany i marzenia. Jasiek podpowiada, jak ważne jest to, kto na co dzień stoi obok nas. W życiu ważny jest cel, ale najważniejsza droga, którą zmierzamy do niego i ludzie, którzy nam towarzyszą. Ponad to stoi na planie pierwszym jednak rodzina.
Dziękuję Jaśku, że przyjechałeś do Lublina. Zapraszam Cię tu częściej. I dziękuję, że napisałeś książkę, w której wykraczasz poza horyzont.

sobota, 13 listopada 2010

Candy



Zaczynamy myśleć o Bożym Narodzeniu! Swój kramik decoupage już rozłożyłam. Szukam inspiracji. Czasem ktoś coś podpowie, (jak na zdjęciu powyżej), a innym razem własny pomysł zrodzi się nagle. Wracam więc do pracy!

czwartek, 11 listopada 2010

Schmitt E.E. Zapasy z życiem.



Nowelka Zapasy z życiem opowiada o japoń­skim chłopcu, który po śmierci ojca uciekł z rodzin­nego domu od swej matki. Prowadzi życie włóczęgi i sprzedawcy tan­det­nych towarów, jakich nawet on nigdy by nie zakupił. Schmitt kolejny raz podej­muje wątek wędrówki tułacza, który musi odnaleźć cel ist­nienia. To lubię w jego książkach. Chłopiec - Jun poznaje na ulicy starca, który codziennie powtarza mu, że będzie grubym chłopcem. Chłopiec uważa, że starzec wygaduje bzdury, bo jest bardzo chudy, a kości wszędzie mu wystają. Nie lubi siebie, nikogo ani świata. Starzec systematycznie przychodzi do chłopca aż pewnego dnia zaprasza go do szkoły sumo.Jumo nie od razu korzysta z oferty. Bez przekonania idzie na pokaz sumo. W zawod­nikach widzi opasłych męż­czyzn w pieluchach, ale już po jed­nym wieczorze diametral­nie zmienia zdanie, a owe „grubasy” zaczynają w jego oczach być „pociągającymi męż­czyznami”. To nieco zbyt szybka przemiana bohatera, a akcja nabiera zawrotnego tempa, ale niektóre rozwiązania autora, poczucie humoru i dobre zakończenie wynagradzają inne potknięcia autora.
Naj­pięk­niej­szy i najciekawszy moment opowiadania to wątek korespon­den­cji matki analfabetki i głów­nego bohatera. Schmitt zaskoczył czytel­ników nowator­skim pomysłem. Nie ma tu tkliwych frazesów czy lirycz­nych zwierzeń. Jak kobieta-analfabetka mogła pisać listy? Przeczytajcie sami! Myślę, że to niezwykły sposób wyrażania emocji i okazywania miłości. Może sama skorzystam z tej metody i w taki sposób napiszę do kogoś.
Zdradzę Wam jednak fragmencik :
"W pierw­szym liście była biała kartka. Odwróciłem ją, przy­sunąłem do twarzy, ..., potem, badając ją pod światło, zauważyłem okrągłą plamkę, która roz­mięk­czyła struk­turę papieru, .... Roz­poznałem łzę: mama płakała po moim wyjeździe."
"Zapasy z życiem" umiliły mi bezsenną noc. Czekam na kolejne opowiastki fran­cuskiego filozofa.

Nowak Ewa. Furteczki.



Książeczka na godzinkę, na jazdę autobusem do pracy, szkoły lub gdy uczestniczymy w nudnym jury konkursowym. Bohaterkami są siostry bliźniaczki Laura i Hania. Wychowują je babcia i prababcia. Babcia rygorystycznie wpaja dziewczynkom wiele zasad : zero makijażu, żadnych perfum, opaski na głowę, szydełkowanie, picie mleka z miodem, prasowanie, itd. Druga starsza pani nieco im pobłaża, bo też ma swoje tajemnice. Dziewczynki wiele rzeczy muszą robić potajemnie, nawet wyjść z domu. Obie zauroczone są, podobnie jak cała klasa, nowym kolegą cudzoziemcem, którego ojciec przez miesiąc będzie uczył w ich klasie angielskiego. Tytułowe Furteczki (noszą nazwisko Furta) rywalizują o niego, okłamują się, przestają sobie ufać. To je od siebie oddala, ale i sprawia, że mają wyrzuty sumienia. W pewnym momencie kłopoty zdrowotne babci i jednej z dziewcząt oraz wyjazd nowego kolegi uzmysławia wszystkim, co jest ważne, cenne i niezwykłe w ich małym miasteczku i wśród najważniejszych dla nich osób.

poniedziałek, 8 listopada 2010

Bookraft


Miło mi poinformować, że mój projekt o książkach został wyróżniony wśród 50 z 540 najlepszych projektów Elerning Award w Europie. Ten sukces zawdzięczam pracy uczniów oraz wzorcowej współpracy z partnerem z Grecji! Dziękuję, Elefsina!

środa, 3 listopada 2010

Eco U. Nie myśl, że książki znikną.



Książka to rozmowa dwóch bibliofilów i erudytów. Panowie snują swoje refleksje i rozważania o bycie książek we współczesnym świecie. Lektura nie należy oczywiście do lekkich i łatwych, ale warto rozdział za rozdziałem przeczytać każdy akapit i zdanie wypowiedziane przez autorów i bohaterów książki. Czy mamy więc obawiać się, że książka zniknie? Czy bibliotekarze stracą pracę? Czy świat bez książek to tylko futurystyczna wizja czy realne zagrożenie i efekt szybkiego postępu i co raz to nowych technologii? Czy grozi nam „bibliocaust"? Umberto Eco i Jean-Claude Carrière, diagnozują zjawiska współczesnej kultury, to znaczy internet i elektroniczne nośniki pamięci. Według autorów : "Nie sądź, że książki znikną, nowe formy, choć coraz bardziej powszechne, nie wyprą tradycyjnych woluminów." Czy taka optymistyczna wizja nie jest marzeniem czytelników, pisarzy, wydawców i intelektualistów?


"Uczta w towarzystwie apologetów czytania."

Zaginiony symbol.



Jak widzicie dopiero teraz sięgnęłam po kolejny bestseller Dana Browna. Bum na książkę minął, stoi spokojnie na półce w bibliotece, więc w końcu mam do niej prawo jako bibliotekarz. A pisać o niej nie ma co, bo wszystko w tysiącach recenzji zostało już wypowiedziane. Czytam, bo to książka sensacyjna, bo inne książki autora też przeczytałam i dlatego, że rzeczywiście wciąga.

piątek, 22 października 2010

Historia smaku.



Z ciekawej serii o podróżach i poznawaniu świata "Bieguny" sięgnęłam po książkę "Historia smaku". Książka jest kopalnią informacji o różnych produktach kulinarnych. Nie jest to na szczęście szczegółowa i naukowo napisana historia jedzenia. Autor gromadząc mity i fakty do książki podróżował, odwiedzał różne miejsca i ludzi. Dzięki temu powstały barwne opowieści o czekoladzie, którą uwielbiam, pomidorach i cebuli. Teraz wiem już nie tylko skąd pochodzi pomidor, ale jaka przyprawa była niegdyś cenniejsza niż złoto? Wiem jakie warzywo przyczyniło się do wybuchu rewolucji? Podróż po różnych kontynentach śladami owoców, warzyw i przypraw, których używamy na co dzień - ich historia, tradycje z nimi związane, przepisy z ich wykorzystaniem, a także anegdoty i ciekawostki sprawiły mi nie lada apetyczną ucztę.

Może dziś nikogo nie zabiję.



Bardzo polubiłam Jasminę, dwudziestoletnią muzułmankę, która mieszka w Mediolanie, a pochodzi z Egiptu i nie jest... terrorystką. Jasmina jest buntowniczką, często czuje się niezrozumiana. Dziewczyna marzy o prawdziwej, a nie nakazanej miłości, chce ukończyć studia. Najbardziej pragnie być akceptowana i rozumiana wraz ze swoim bagażem nowoczesnych dla jednych, a zbyt konserwatywnych dla innych, poglądów i zachowań kulturowych. Dziewczyna buntuje się przeciwko schematom i chce pokazać, że nie istnieje tylko jeden sposób na bycie kobietą, kobietą muzułmanką. Jasmin maluje paznokcie, chodzi na basen, walczy z cellulitem, podkochuje się i umawia na randki. Opuszcza ją najbliższa przyjaciółka, która przyjmuje propozycję zamążpójścia. Nie do końca rozumieją ją również rodzice, którzy nie nadążają za poglądami zbuntowanej i poszukującej tożsamości dwudziestolatki. Nie rozumieją jej muzułmańscy rówieśnicy, którzy woleliby, aby była mniej pyskata, uporządkowana i mniej skomplikowana. Trudno się jej dogadać z Europejczykami, ponieważ zadają denerwujące i stereotypowe pytania na temat Arabów. Czuje się sama. Zagubiona w plątaninie sprzeczności szuka swojego miejsca i tożsamości. Ma na szczęście skuteczną broń: dystans i ogromne poczucie humoru.
Książka uczy tolerancji i otwiera oczy na kulturę muzułmanów. Polecam szczególnie rozdział "Zbyt łatwo...rezygnujemy z naszych pragnień".

piątek, 15 października 2010

Decoupage - piórniczek



Chociaż nie uczęszczam do szkoły jako uczennica to piórniczek bardzo przydaje mi się. W końcu nie gubię długopisów! Może jest trochę dziecinny, ale przecież misie lubią wszyscy. Mam nadzieję, że Wam się podoba.

czwartek, 14 października 2010

Święty Ojciec Pio!



W wakacje byłam w San Giovanni Rotondo. Dlatego teraz zgłębiam historię życia Ojca Pio. Postać mnie zachwyca, ale i sprawia, że boję się go. Jedno wiem na pewno. On bardzo pomaga i był i jest wielkim darem dla ludzi. Kto lubi biografie, historie biograficzne niech o nim poczyta. Polecam. Książka prezentowana wyżej uspokaja.

poniedziałek, 11 października 2010

Urodziny Armadio!

Dziś mija rok od pierwszego wpisu na Kolorowym Armadio! Nie będzie jednak statystyk przeczytanych książek i rekordów z tym związanych. Są tylko życzenia, abym mogła dalej czytać i dzielić się tym z czytelnikami! Obym też wytrwała w porządkowaniu tej kolorowej szafy i uzupełniała jej półki nowymi książkami.


ImageChef.com Flower Text

sobota, 25 września 2010

Filcowa broszka.


W pewien piękny, słoneczny i jesienny dzień ufilcowałam mały drobiazg. Oto broszka, a raczej brocha, bo duża w szaro-turkusowych odcieniach, nitką jedwabną i koralikami Swarovskiego. Podoba się? Nie wiem czy będę miała odwagę ją nosić.

Małgorzata Gutowska-Adamczyk - spotkanie autorskie



Kilka dni temu byłam na spotkaniu autorskim z panią Małgorzatą Gutowską-Adamczyk. Spotkanie skierowane było do nauczycieli bibliotekarzy, a więc salę obwarowały czytelniczki bibliotekarki, znawczynie i nie znawczynie książek autorki. Tematem przewodnim rozważań autorki miały być książki bestsellery. Spodziewałam się więc, że uzupełnię swoją wiedzę o tytuły, o które koniecznie muszę uzupełnić bibliotekę, ale rozczarowałam się. Pani Gutowska zadała kilka pytań, a odbiorcy nie bardzo chcieli uczestniczyć w dyskusji. Autorka odsłaniała więc swoje opinie o bardzo znanych książkach bestsellerach (Zmierzch, Samotność w sieci, Dom nad rozlewiskiem) i ograniczyła się do ich bezwzględnej krytyki. Krytykowała i język i historie przedstawione w książkach. Zarzucała autorom nieznajomość psychiki ludzkiej i tworzenie nieprawdziwych wydarzeń, które powodują, że czytelnik zostaje okłamywany przez autora. W swoich wypowiedziach używała też wulgaryzmów. Czy miało to być zabawne, miało dodać pikanterii? Moim zdaniem to mało profesjonalne. Gdzie umiejętność stosowania krytyki pozytywnej, gdzie umiejętność dostrzegania, że rolą literatury jest dać czytelnikowi przyjemność płynącą z czytania? Oczywiście autorka ma prawo do pisania historii wyłącznie prawdziwych, ma prawo krytykować, ale mimo to byłam po spotkaniu zniesmaczona. I tak będę dyskutować z młodzieżą o Zmierzchu, jeśli tylko będą chcieli, ale i przeczytam kolejną część jej Cukierni pod Amorem. O tej książce pisałam już kiedyś. Tu podziwiam panią Gutowską za czytanie prawdziwych dawnych pamiętników i adaptację przeczytanych historii w trylogii, która przy okazji była dodatkowo umiejętnie reklamowana na spotkaniu. I przyznaję, że lubię jej książki, a zwłaszcza pokoleniowe "Niebieskie nitki" i nagrodzoną "13 Poprzeczna". Zastanawiam się jednak dalej, dlaczego pisarka w pośpiechu opuszczając nasze grono, powiedziała "Teraz idę do moich prawdziwych czytelników.". A my to niby kto? Panie od podawania książek? No tak. Myśl, że jeszcze czwarte spotkanie w ciągu dnia jest zaplanowane wyjaśnia wszystko.

Zakładki z Austrii, Turcji i Polski.





Oto nowe zakładki z mojej kolekcji. Dziękuję Ani za podarunek z Efezu i spod Grunwaldu. Na zakładkach austriackich możecie zobaczyć księżniczkę Sissi i dzieła Klimta.

Ewa Nowak - spotkanie autorskie.



Jakże przyjemnie było znowu spotkać panią Nowak. Pani Ewa była promienna i uśmiechnięta. Jej otwartość, dialog z młodzieżą prowadzony z poczuciem humoru i jej komunikatywność sprawiły, że czytelnicy łatwo wchodzili z autorką w dyskusję, a czas spotkania upłynął niezwykle szybko. Dowiedzieliśmy się, że autorka długo nie umiała czytać, ale zawsze miała lekkie pióro i słynęła z pisania bardzo długich wypracowań. Pierwszą książkę napisała dzięki mężowi.Pisała mu artykuły do gazetki szkolnej, aż tak jej się to spodobało, że postanowiła napisać książkę. Pani Nowak zdradziła nam też tajniki pracy nad książką. Ciężko nam było wpaść na pomysł, że pisanie książki zaczyna się od decyzji, jaką płeć będzie miał nasz bohater. Potem wszystko już się toczy "samo" i układa się w całość. Ważne jest imię bohatera, kim są jego rodzice, jak się nazywają, gdzie mieszkają. Od tego przecież zależą relacje w rodzinie. Takie podstawowe elementy budują charaktery bohaterów książek oraz wydarzenia. Pani Ewa chętnie opowiedziała również, jak pisała wybrane powieści : jak długo powstawały, kto był pierwowzorem jej bohaterów i historii.Na koniec spotkania autorka chętnie podpisywała książki. Zachęcała też młodzież do pisania listów do "Victora" i udowadniała, że nigdy ich nie bagatelizuje. Zakochanym dziewczętom udzielała, jako świetny obserwator młodzieży, pedagog i terapeuta, wskazówek, co zrobić w takim stanie ducha. Zachęcała wszystkich do kontaktowania się z nią i nie zerkała na zegarek, by sprawdzić czy czas spotkania minął. Pozostało jednak poczekać na kolejną książkę Ewy Nowak, która ukaże się już w październiku.

czwartek, 16 września 2010

Spotkania autorskie



Witajcie po wakacjach! Wdrażanie w nowy rok szkolny zakłóciło nieco mój rytm blogowania. Postaram się to nadrobić. Ponadto dalej uczę się pilotażowania! Dzisiaj jednak zapowiada się miły dzień, bo i słońce świeci i idę na spotkanie autorskie z panią Ewą Nowak. Myślę, że nie muszę przedstawiać tej osoby. Powiecie : A przecież to autorka książek dla nastolatków i dzieci? Owszem, ale czy nie lubicie powracać do swoich czasów licealnych? Mnie czyta się jej książki bardzo lekko i z sentymentem. Opowieści o współczesnych licealistach pozwalają mi ponadto wyostrzyć swój zmysł obserwacji i pomagają rozmawiać z młodzieżą, z którą pracuję. Oprócz tego sama autorka jest świetnym pedagogiem. Polecam, aby sięgnąć po jej lekturkę, tak wieczorkiem, bo to książki właśnie na jeden wieczór. No i są ciekawie graficznie wydane, a niektóre mają zaskakujące tytuły.

czwartek, 12 sierpnia 2010

Eremanta



"Eremanta" okazała się nie tym, czego się spodziewałam. Jest to utrzymana w nieco sennym nastroju książka, której akcja majaczy gdzieś na skraju rzeczywistości i fikcji. Czytaniu towarzyszy wrażenie, że oglądamy stary album z fotografiami.
Skalska opowiada legendę o dziwnej, obciążonej klątwą wiosce, położonej gdzieś w Hiszpanii. Osadę zamieszkują smutni, bladzi i milczący ludzie. Postacie są bezbarwne, bohaterowie zdają się być umarli za życia. Pozostałe wątki są poboczne, a i odnoszę wrażenie, że zupełnie zbędne, jak z innych książek. Autorka przedstawia realia polskiej emigracji w Londynie, gdzie przebywa Magda – Polka tłumacząca legendę z języka hiszpańskiego. Jeszcze bardziej oderwany od całości jest wątek korespondencji Jagody Sławińskiej i jej matki oraz historia przypadkowego Duńczyka zagubionego w nękanym zamieszkami Szczecinie lat siedemdziesiątych. Ostatnie strony pokazują prawdziwą rolę Magdy, ale i tak taki zabieg nie spowodował, że odebrałam książkę pozytywnie. Może po prostu to lektura nie dla mnie? Może za mało znam się na fantastyce?
Zwykle wspominam przy swoich opiniach o książkach coś o oprawie graficznej. W tym przypadku okładka jak ulał pasuje do treści książki. Dobrze oddaje nastrój powieści.

poniedziałek, 9 sierpnia 2010

Thriller lubelski!


Z przyjemnością informuję, że już za dwa dni ukaże się na rynku nowa książka Marcina Wrońskiego. Tym razem nie jest to historia komisarza Maciejewskiego, ale nowy thriller osadzony w czasach współczesnych i Lublinie. Już nie mogę się doczekać kiedy przeczytam książkę, bo wszystkie recenzje i portale wychwalają lekturę i warsztat pisarza. Więcej informacji na stronie wydawnictwa W.A.B i portalu kryminalnym

Podręcznik pilota wycieczek!

Z przykrością informuję, że na pewien czas oddam się lekturze podręcznika pilotów wycieczek, więc raczej na pewien czas nic nowego i ciekawego tu nie poczytacie. Chyba że podręcznik, który muszę przestudiować z racji zbliżającego się egzaminu, stanie się nie do zniesienia, a wtedy poinformuję, co czytam dla przyjemności. Już zaczęłam "Eremantę" Joanny Skalskiej, więc być może książka nie będzie długo czekała na kontynuację.
Może ktoś z Was w niedalekiej przyszłości skusi się ze mną na wycieczkę, którą popilotuję?

sobota, 7 sierpnia 2010

Marina



W końcu przeczytałam Marinę Zafona. Myślę, że o tej książce nie trzeba pisać. Wszyscy znają powieści autora, jego piękny język i historie. Ja, przyznaję, trochę boję się Jego książek. Skąd u autora zawsze ten dreszczyk, mroczność, mgła, tajemnice , cmentarze? Cieszy mnie, że akcja rozgrywa się ponownie w Barcelonie, bo jej klimatu zasmakowałam. Chętnie przeczytałabym coś Zafona, ale w innym klimacie i scenerii. Coś bardziej optymistycznego, proszę! Nadmienię jedynie, że pewnie za jakiś rok pojawi się w Polsce kolejna książka autora, bo taką widziałam kilka dni temu w Italii. A fanów Zafona odsyłam do jego strony internetowej, którą zamieściłam w linkach.

piątek, 6 sierpnia 2010

Cukiernia pod Amorem!



To miłe, że Pani Gutowska dotąd znana mi jako autorka powieści młodzieżowych napisała powieść dla dorosłych. Do sięgnięcia po książkę zobligowała mnie więc autorka, ale i samo wydanie i tytuł książki. Spodziewałam się powieści osadzonej współcześnie w jakiejś prowincji i na temat tradycji rodzinnego biznesu - restauracji, która zmienia życie wielu ludzi i sprawia, że dzień staje się piękniejszy. Tu jednak książka rozgrywająca się głównie w XIX wieku w dworkach zamożnych rodów przeplatana wydarzeniami z końca XX wieku. Początkowo powieść "nie porwała mnie", bo liczba opisów bohaterów, ich pochodzenia i koligacji rodzinnych nie zachęcała do czytania. Z czasem zaczynamy rozumieć, że bez tego książka nie mogłaby rozwijać wątków i nic nie rozumielibyśmy. Część współczesna opowiada o Idze, studentce z Gutowa, córce właściciela tytułowej cukierni. Wykopaliska na gutowskim rynku i odkrycie mumi kobiety, która na palcu miała średniowieczny pierścień prowokuje Igę do odkrywania historii rodzinnej. Historie z przeszłości niekiedy są ze sobą lekko powiązane i jest ich za dużo, gdyż akcja dotyczy i tak głównie Tomasza Zajezierskiego i jego matki Barbary. Innymi bohaterami powieści są kobiety. To one, ich codzienne życie i role jakie pełnią przywołują w nas coś, o czym powinniśmy pamiętać z lekcji historii. Dzięki temu powieść jest doskonałą lekcją o obyczajowości i czasach XIX wieku. Nasze bohaterki to często kobiety silne, ale i słabe, kochające i przeżywające skrywane rozterki miłosne, szczęśliwe w małżeństwie i nienawidzące swoich mężów, wychodzące za mąż z miłości i z nakazu rodziców, idące do klasztoru, rodzące ślubne i nieślubne dzieci, a wszystko to w scenerii historii Polski XIX. Małgorzata Gutowska-Adamczyk świetnie posługuje się archaizmami, które są wyjaśniane w przypisach. Opowieść czyta się przyjemnie i bez pośpiechu. Z ochotą sięgnę po kolejne części cyklu. (Dobrze, że jest ich w sumie tylko trzy, bo większej liczby tomów danej książki nie lubię czytać!) To, co dodatkowo podobało mi się w książce to zamieszczone na końcu książki Appendix - kalendarium, alfabetyczny spis bohaterów wraz z notami biograficznymi, drzewa genealogiczne i krótka historia Gutowa. Przeanalizowałam wszystkie dodatki dokładnie, bo niestety lubię czasem poznać fakty przed doczytaniem książki do końca. Dodatki ułatwić nam też mogą orientację w historiach rodzinnych w sytuacji, gdyby ktoś zgubił wątek.
Ogólnie jest to książka przyjemna z małymi wadami. Stanowi świetne antidotum na deszczową, a wakacyjną pogodę. "Cukiernia pod Amorem" jest też dobrą lekturą na plażę, gdzie słońce przygrzewa, słychać plusk fal, jesteśmy rozleniwieni. Gdy zamknęłam książkę pomyślałam i powiedziałam : "Świetny pomysł na książkę. Jak dużo trzeba mieć wiedzy lub ja zdobyć, by coś takiego napisać. Doskonała promocja małego miasteczka!A może stworzyć w końcu własne drzewo genealogiczne i odkryć coś w historii własnej rodziny?". Co Wy na to?

Mały sukces!

Dwa dni temu na moim blogu pojawiła się informacja, że już 1000 osób odwiedziło Kolorowe Armadio. Bardzo wszystkim czytelnikom dziękuję i zapraszam do dalszej lektury. Myślę, że 10 miesięcy istnienia bloga i tylu odwiedzających to mały, wielki i osobisty sukces. Tak to odbieram. W przyszłości postaram się uatrakcyjnić bloga i sprawić, by Armadio było dla Was inspiracją i ciekawą lekturą. Pozdrawiam i zachęcam do dołączenia do obserwatorów.

wtorek, 3 sierpnia 2010

Włoskie zakładki.





Witajcie! Tak jak obiecałam prezentuję Wam moje nowe zakładki zakupione we Włoszech. Niestety ceny tych drobiazgów przekraczają moje możliwości portfela, więc ograniczyłam się do zakupu kilku, które najbardziej mi się podobały. Niektóre zrobione są bardzo starannie i na ładnym papierze, kolejne są dość oryginalne, a jeszcze inne cieszą oko i wyprodukowane są w Chinach. (kawałek pokolorowanej sklejki przyklejonej do spinacza biurowego). Podobają się?